No i tak jak myślałam babcia przywiozła sernik xD. Mimo to nie zawaliłam dzisiejszego dnia i naprawdę mega się ciesze.
Dzisiaj zostałam w domu, rano sobie pomyślałam, że skoro nie idę do szkoły to pójdę pobiegać, ale jednak moje lenistwo zwyciężyło i wstałam o 12.30, zjadłam pół jakiegoś jogurtu dla niemowlaków (40kcal) i kromkę chrupkiego pieczywa (20kcal) i chyba z dwie godziny rysowałam, po czym przypomniało mi się, że chciałam ćwiczyć.
No więc poszłam pobiegać na... uwaga, uwaga - 10 min! Ten mega długi czas był spowodowany nie tylko tym, że jestem leniem, ale bieg w (chyba) 30 stopniach nie jest specjalnie przyjemny.
Wróciłam do domu, przyjechała mama i zjadłyśmy razem obiad - 100g spaghetti ze szpinakiem (146kcal). Potem starałam się ją przekonać do tego, że jestem chora i że nie mogę iść jutro do szkoły, i chyba mi uwierzyła B).
Około 17.00 przyjechała babcia (i sernik), więc nieuniknione było zjedzenie chociaż jednego kawałka (czyli +105kcal). Potem mama kazała mi iść kupić truskawki, których zjadłam troszkę dużo, bo aż 500g (140kcal) i jednego mini banana (35g - 33kcal).
Po "kolacji" nie wiem czemu, zaczęłam sprzątać pokój, wyniosłam 3/4 rzeczy i zajęło mi to 2h.. Matko xD.
Bilans: 484 / 500kcal
Bardzo ładnie :)
OdpowiedzUsuńWidzę że wliczasz warzywa i owoce do bilansu? (w założeniu B&W się nie liczą)
Owoce wliczam, warzywa nie;)
UsuńBilans marzenie! Brawo! I nawet z tym sernikiem wyszło pięknie. Od 10 minut się zaczyna. Będzie lepiej. Całusy :*
OdpowiedzUsuńDobrze ci idzie! Powodzenia na b&w ;***
OdpowiedzUsuń