środa, 13 grudnia 2017

W końcu coś więcej

Chyba dłużej tak nie wytrzymam. Czuję, że zaraz zrobię cos głupiego i komuś o "wszystkim" powiem, ale nie chcę wyjść na hipochondryka, albo na potrzebującą atencji, żałosną nastolatkę.

Miałam wrażenie, że wszystko jest już dobrze, ale powoli dociera do mnie ile miesięcy okłamywałam samą siebie. Czasami naprawdę nie przeszkadza mi mój tryb życia (tak, chodzi głównie o odżywianie), w pewnym stopniu przyzwyczaiłam się do niego, ale są też dni, w które czuję się strasznie wykończona, mam ochotę po prostu się poddać i połknąć te wszystkie tabletki.

Z drugiej strony, czy to nie żałosne?:) Dopiero od kilku dni mam bilanse poniżej 1200kcal, a wcześniej na zmianę jadłam jak świnia, jadłam normalnie, a później znowu jadłam jak świnia, ale tym razem też wymiotowałam  (i tutaj różnie, bo czasem 2 razy w tygodniu, a czasem 5 razy dziennie)- i tak przez.. 5 miesięcy? Może już nawet 9 albo 10... chyba straciłam poczucie czasu.

Przepraszam, że to wszystko jest tak chaotycznie napisane, ale przez długi czas się nie odzywałam i trudno mi uporządkować wszytko w jedną, spójną wypowiedź...

Postaram się niedługo wrócić na stałe, tak jak kiedyś.

Mam nadzieję, że wszystko u Was w porządku, trzymajcie się,
Tęsknię

1 komentarz:

  1. Fajnie jakbyś wróciła na stałe. To poniekąd smutne, że grono motylków stale się zmienia. Zaobserwowałam to przez parę lat.
    Pisałaś u mnie, żebym nie wpadła w koło bulimii (bo jak to inaczej nazwać), a ja jednak muszę Ci powiedzieć, że wymiotuję od ok 7 lat - podobnie jak Ty. Czasem 2x w tygodniu, czasem 5x dziennie. Ciężko to kontrolować.
    Wolę nic nie jeść. Szkoda zębów (są bardzo słabe już niestety).
    Skomentowałam Ci poprzedni post, z myślą, że to najnowszy.
    Jeżeli chcesz możemy się wzajemnie wspierać. Siedzimy w podobnym bagnie ;)

    Buźka!

    OdpowiedzUsuń