środa, 22 czerwca 2016

Dzisiaj nie było lekcji, aleee był piknik! No super :> Początkowo myślałam że nic nie zjem, ale stwierdziłam, że na bank coś zjem a nie daj boże będę miała napad, więc "troszkę" zjadłam, a potem w domu wszystko zwróciłam...
Bilans:
-pączek
-pół  croassainta
-magnum almond
-big milk
-garść truskawek
Ok, wiem, szału nie ma xD Nie jestem na siebie zła, wiem że jakbym sobie wszystkiego zabronila, na koniec bym się obżarła, a tego chcę muszę uniknąć.
Dzisiaj się dowiedziałam, że moja znajoma jest w szpitalu psychiatrycznym, kiedyś też była za pro-aną, potem jednak za bardzo się w to wplątała, do tego doszła jeszcze depresja i inne... Mimo,że nie uważam any za jakąś świętą istotę, nie modlę się do niej czy coś, jest ona dla mnie swego rodzaju drogą do osiągnięcia celu, boję się że za bardzo mnie wciągnie, ale z drugiej jestem spokojna, bo WYDAJE mi się, że jak tylko będę chciała zacząć żyć bez any, to mi się uda. Narazie nie chcę.


Edit: Jest już 20.30, w ciągu 1h zjadłam 2000kcal, a w ciągu minuty wszystko zwymiotowalam. Nie jestem ani trochę na sobie zła. Po prostu chciałam zjeść i kurwa zjadłam. Nie miałam jakiegoś napadu, nikt mi nie kazał jeść,  to był mój świadomy wybór.
A jutro głodówka c:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz