Dzisiaj niedziela. Jutro startuje z Sbd, może być trudno, ale wierzę, że będzie się opłacać. Dzisiaj bilans do dupy, 1500 kcal, nie wiem ile spaliłam - połowę dnia chodziłam po mieście w średnim tempie, a pod wieczór na 20 min. poszłam pobiegać (okolica tutaj jest zajebista *.* - domek w lesie, w nim dróżka która prowadzi nad morze), jutro też mam zamiar poćwiczyć, nie wiem czy się uda, zapowiadają deszcz :<
Co do poniedziałku to rano chcę przebiec ok. 3 km plażą, potem na śniadanie zjem marchewkę i na obiad jakaś sałatkę. Po polodniu wybieram się na dwu godzinny trening Aikido (-700 kcal), a pod wieczór chyba sobie farbnę włosy na granatowo. Może na niebiesko.
Poza tym to znikam na kilka dni, A. coraz bardziej się czepia że powoli się zabijam, tylko sobie szkodzą i takie tam blablabla, sprawdza mi nawet telefon (zwykle wyczyszczam historię wyszukiwania itp, no ale nie zawsZe pamiętam). Boję się, że przez przypadek coś palnie przy rodzicach.
Tymczasem udanych wakacji chudzinki :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz