Jestem już nad morzem, a bardziej niedaleko niego (10km), wynajmujemy domek praktycznie w środku lasu, nie licząc owadów to jest świetnie, dużo ścieżek więc będę mogła rano wstać i pobiegać. Rano jadłam śniadanie z rodzicami (kromka chleba ramowego + plasterek żółtego sera), potem z A. poszłam na lody, znalazłam jakiegoś wodno-sorbetowego (miał "tylko" 29kcal). Dzisiaj chyba nie wywinę się od obiadu, trudno. Spróbuję się na chwilę oderwać od any, skupić się na rodzinie i spędzić czas inaczej niż licząc kalorie, jednak nie chcę też wszystkiego zawalic, postaram się nie przekraczać 600 kcal, a od poniedziałku chyba przejdę na SBD.
To tyle.
Trzymajcie się chudo ;*
Miłego pobytu nad morzem i powodzenia! :)
OdpowiedzUsuń