poniedziałek, 24 października 2016

52

Ah, przepraszam, że się nie odzywałam, ale już jestem. Aż wstyd mi napisać, ale przytyłam. Chciałam po prostu od tego odejść, bo mam wrażenie, że wariuję, albo zrobić sobie chociaż przerwę i jeść normalnie. Niestety, wyszło jak wyszło - Mia nie chciała dać mi spokoju. Czasami była obok mnie i nie dawała o sobie znać, a czasem ciągnęła w stronę jedzenia i kazała jeść i jeść, a potem krzyczała, że przytyję i mam się tego pozbyć. A tak na marginesie, to wyrzuciłam wszystkie żyletki i tabletki na przeczyszczenie (z nimi było gorzej, bo przecież jeszcze mogłyby się przydać), momentami tego żałuję, ale jednak wyjdzie mi to na dobre, prawda?
Dzisiaj po dłuższej przerwie poszłam do szkoły, miałam wrażenie, że wszyscy się na mnie patrzą, ale starałam się myśleć, że tylko tak mi się wydaje. Na drugiej lekcji przyszła pielęgniarka i powiedziała, że będzie nam mierzyć ciśnienie i mamy przychodzić do niej pojedynczo. Nie powiem, trochę się przestraszyłam, że będę musiała dać rękę, na której blizny są dość duże, ale przecież niedawno miałam podobną sytuację i lekarka nawet nic nie skomentowała.
 Jak przyszła moja kolej, starałam się uspokoić i dałam tą "ładniejszą" rękę, do której myślałam, że się nie przyczepi. Błąd. Kazała mi pokazać też drugą (bogu dzięki, że nie miałam żadnych nowych ran). Nie miałam wyjścia, w końcu i tak by się kiedyś wydało i podciągnęłam rękaw, na co ona tylko spojrzała i zawołała pedagoga. Przez pół godziny ze mną rozmawiała, a raczej to ona mówiła, a ja tylko co jakiś czas coś odpowiedziałam. Miałam wrażenie, że ktoś związał mi gardło, nie potrafiłam powiedzieć nic sensownego. Zapytała mnie, czy mam gdzieś jeszcze jakieś blizny - automatycznie zaprzeczyłam (kłamczuszek), a ona tylko się na mnie spojrzała i powiedziała, że jutro mam przyjść do psychologa. Nie będę teraz streszczać całej rozmowy bo była ona co najmniej nudna.
Z jednej strony, jestem na siebie cholernie zła, że nie posiedziałam jeszcze jednego dnia w domu, ale z drugiej, może w końcu się ogarnę. Nie wiem tylko, czy mam jutro powiedzieć o całym tym "odchudzaniu". Nie wiem nawet, czy będę potrafiła cokolwiek powiedzieć. Nie umiem rozmawiać o tym co czuję, o tym co siedzi mi w głowie. Nie chcę kończyć odchudzania, ale nie chcę też wpaść w jakąś pieprzoną bulimię, a jak na razie, to jestem na dobrej drodze, żeby zbierać na nowe zęby.
Tak na koniec, to w sobotę (wtedy miałam dobry humor) pomyślałam sobie, że może ja tak naprawdę nie jestem AŻ tak wielka jak mi się wydaje, bo w końcu dziewczyny w mojej klasie nie ważą więcej ode mnie,więc pojechałam na zakupy po jakieś spodnie, ale jak zobaczyłam te wszystkie manekiny z chudziutkimi nogami to głosik w mojej głowie zaczął się ze mnie śmiać - jak ja nawet mogłam tak pomyśleć?

Bilans:
-1,5 banana,
-ciastko owsiane,
-2 kromki chleba razowego
-3 łyżki ryżu
-wafel czekoladowy (po części zwymiotowany)
-rogalik z dżemem x2
Razem: 485kcal + 400kcal

Tych ostatnich chciałam się pozbyć w całości, ale na (nie)szczęście się ogarnęłam.

To chyba tyle. Nie wiem, kiedy znowu się odezwę, ale do Was zaglądam zawsze. Wybaczcie tylko, jeśli jest trochę chaotycznie, ale jestem strasznie zmęczona i cały czas myślę o tym co się stało i o tym co będzie jutro.
Chyba za dużo myślę.

,,Nigdzie nie jesteśmy bardziej samotni, niż leżąc w łóżku, z naszymi tajemnicami i wewnętrznym głosem, którym żegnamy lub przeklinamy mijający dzień." 
 ~J. Carrol

Znalezione obrazy dla zapytania thigh gap korean

Trzymajcie się chudo!

A, no i tytułowe "52" to moja waga. 
Strasznie wyglądają te liczby.


7 komentarzy:

  1. I tak malutko zjadłaś, uważaj na Mię, też z nią walczę, ale to jest trudny przeciwnik, lepiej żebyś nie poddała się bo naprawdę będziesz musiała uzbierać na nowe zęby :/ Psycholodzy w szkole i pedagodzy nic ci nie zrobią, najwyżej powiedzą że tak nie można i tyle :) Trzymaj się chudo <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Mia jest straszna, wiem coś o tym i wiem jak z tym ciężko walczyć. Nie poddawaj się. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i z tym psychologiem także, ja na Twoim miejscu nie mówiłabym nic o odchudzaniu, to tylko pogorszy sprawę, jednak zrobisz jak uważasz. Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  3. BARDZO DOBRZE, ŻE TO WYRZUCIŁAŚ! Nie będzie cię kusić...
    Słabo z tą pielęgniarką, ale pomyśl o tym inaczej...może to jakiś znak? Może to jest ten czas, aby o wszystkim powiedzieć? Bo pomyśl, jeżeli nei teraz to kiedy? Kiedy juz tak głęboko będziesz siedziec w bulimii, że nie będzie już ratunku dla ciebie? Pogadaj z nimi szczerze. Serio. Proszę
    Trzymaj się

    OdpowiedzUsuń
  4. Lepiej nie wspominaj nic o odchudzaniu, bo nigdy nie wiadomo co z tą informacją zrobić. Trzymam za Ciebie kciuki! Nie pozwól Mii Tobą zawładnąć! Trzymaj się aniołku ❤️

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie, że pozbyłaś się tabletek i zyletek. To super wiadomość.
    Co do psychologa... zalezy od Ciebie czy chcesz to w końcu skończysz, on naprawdę powinien Ci pomóc... tylko musisz tego chcieć :/

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo dobrze, że wyrzuciłaś te wstrętne rzeczy. Wydaje mi się, że lepiej będzie jak powiesz o wszystkim psychologowi. Rzadko zdarza się tak, że ktoś wyciąga do nas rękę. Skorzystaj z tego.
    Trzymaj się<3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem dumna, że wyrzuciłaś te rzeczy. Nie będą Ci potrzebne i nigdy nie były. I nie martw się, że przytyłaś, bo nie ma takich kalorii, których nie dałoby się spalić. Dasz radę! x

    OdpowiedzUsuń