Wiedziałam, że na wyjeździe z rodzicami może być trudno trzymać się diety, ale nie sądziłam, że aż tak. Przed wyjazdem zważyłam się i miałam 48.8. Teraz czuję się, jakbym miała co najmniej 50.5...
Przez te ostatnie dni, nie było szans zjeść mniej niż 900-1100kcal. Rano naleśniki, potem pizza, na deser ciasto i na kolację sushi... Starałam się maksymalnie zmniejszać porcje, ale czasem musiałam normalnie jeść, żeby rodzice nic nie podejrzewali.
Dzisiaj udało mi się pojechać na ok. godzinę na rower (-400kcal), ale i tak strasznie zawaliłam. No cóż.. Trzy dni przerwy... Może teraz pójdzie mi lepiej...? ://
Trzymajcie się chudo ♡♡♡
No znam to. Rodzice patrzą na ręce... probowalaś jeść bardzo powoli? U mnie to chyba działa. Często odkładać sztućce, popijać wodę... hmmm. Trzymam kciuki, żeby waga spadła. Albo żebyś przynajmniej nie przytyła. Ciesz się tymczasem z wyjazdu i korzystaj. Przyjemności :*
OdpowiedzUsuń