środa, 8 czerwca 2016

   No i nareszcie widać zmiany. Od poniedziałku ubyło mi 0,6kg. Mogło być lepiej, wiem, ale nie chce się dołować tylko zmotywować. Do wakacji zostało już niewiele, nie mogę sobie pozwolić na jakikolwiek upadek.
   Wczoraj zjadłam tylko rano jakiś jogurt (ok.90kcal), miałam nadzieję, że tak zostanie do końca dnia. Nie miałam żadnego napadu, ani nic z tych rzeczy, ale tata wrócił i mama zrobiła na kolację spaghetti. Musiałam zjeść. Dlatego dzisiaj poszłam pobiegać i w miarę się to uregulowało. Muszę sobie jeszcze tylko wbić do głowy, że jak zjem kilka(dziesiąt) kcal więcej, to nie znaczy, że mogę się już cała napchać i zwalić na całej linii.
   Dzisiaj moja przyjaciółka kazała mi pokazać nadgarstki. Wkurza mnie to, bo jednak moje ciało to moje ciało, a jednak jakoś jestem jej za to wdzięczna. Oczywiście potem ona była wkurzona, bo przybyło mi trochę ran i tak sobie pomyślałam, że ona serio się martwi, boi się, że będę jak jej kolega - że będę się podpalać, kłaść tory i czekać na pociąg i ogólnie dużo tego typu rzeczy. Obiecałam, że więcej tego nie zrobię. Nie wiem czy skłamałam. Najprawdopodobniej tak.

Bilans:
-pół bułki proteinowej (+50kcal)
-grillowana pierś z kurczaka (35g, +40kcal)
-kostka czekolady oreo (+39kcal)
+ 15min spaceru (-40kcal)

Razem: 89/100kcal

Trochę jestem na siebie zła za tą czekoladę, ale miałam mega ochotę na coś słodkiego, więc wolałam zjeść kawałeczek raz, niż potem nie wytrzymać i pochłonąć całą tabliczkę xD.
Poza tym jestem dumna z dzisiejszego dnia.

 
Trzymajcie się chudo <3
   

2 komentarze:

  1. Też nie lubię jak ktoś chce, abym pokazała mu swoje nadgarstki -.- A co do bilansu, to jak najbardziej powinnas być dumna! Cudowny wynik

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny bilans, nie bądź zła na siebie >.<

    Też mnie wkurza takie coś, tu nie ma miejsca na "wdzięczność" :/

    OdpowiedzUsuń